Warto przypomnieć starszym, a młodszym uświadomić, jak wyglądało życie codzienne w naszym kraju za tak zwanej komuny. Co to był tak naprawdę PRL? To skrót od Polska Rzeczpospolita Ludowa. Tak nazywało się nasze państwo między 1952 a 1986 rokiem. Chociaż faktycznie komuniści przejęli u nas władzę już w 1944 roku. Tak czy inaczej, przez cały ten okres nasze państwo było zależne od Związku Radzieckiego. Jednak pewne rzeczy zmieniały się na przestrzeni lat, na przykład epoka stalinowska wyglądała inaczej niż epoka gierkowska.
Jedną z najbardziej popularnych rzeczy z tamtego okresu były pewexy. Nazwa pochodziła od „przedsiębiorstwa eksportu wewnętrznego” i były to sklepy, w których można było dostać towary z zagranicy, niedostępne wtedy w Polsce. Oczywiście, nie można było kupować w nich za złotówki. Waluta, jaką przyjmowano to dolary. W użyciu były także bony towarowe, które ludzie dostawali zamiast przelewów od bliskich z Zachodu albo zamiast wypłaty, jeśli pracowali w polskiej firmie za granicą. W zwykłych sklepach natomiast, ludzie kupowali to, co akurat było dostępne, a nie to, czego potrzebowali, a następnie wymieniali się z innymi.
Kolejny stały element życia w PRL-u to kolejki. Na niektóre towary trzeba było czekać w kolejce kilka godzin, a nawet kilka dni. Działało to w ten sposób, że tworzono specjalne komitety kolejkowe, który przygotowywały listy. Należało się na taką listę wpisać, a później przyjść konkretnego dnia i o konkretnej godzinie. Jeśli się tego nie zrobiło, to niestety „wypadało” się z kolejki, chyba że przysłało się kogoś na swoje miejsce. Niektórzy zarabiali na życie jako „stacze kolejkowi”.
Jakie były najbardziej pożądane przedmioty, jeśli chodzi o życie codzienne za komuny? Najbardziej przydatny na co dzień przedmiot, czyli papier toaletowy. Dzisiaj możemy go kupić bez problemu, ale wtedy nie było to takie łatwe. Można go było dostać za skup makulatury, a dokładniej za 10 kilogramów gazet – jedna rolka papieru toaletowego.
Następnie oczywiście jedzenie.
Dzisiaj możemy wejść do supermarketu i kupić jedzenie, na jakie mamy ochotę i to w dowolnej ilości. Wtedy natomiast jedzenie było na kartki, czyli na przydziały. Nawet rolnicy, którzy mieli swoją żywność, dostawali przydziały na inne towary dopiero po tym, gdy oddali wyznaczoną ilość np. zboża. Skąd się więc brała ta konieczność wydzielania i brak towarów? Najkrócej mówiąc z „samobójczego” eksportu do ZSRR, który nie dawał zysków, a wręcz przeciwnie.
Niedobór mięsa próbowano naprawić wprowadzeniem dnia postnego w poniedziałek, co było przemyślane ze strony władz, ponieważ Polacy to głównie katolicy. Inaczej sytuacja wyglądała, jeśli chodzi o alkohol. Jego było pod dostatkiem, ludzie pili bardzo dużo, co też podobało się władzy, gdyż przychody z państwowego monopolu alkoholowego stanowiły dużą część państwowego budżetu.
Najbardziej pożądanym alkoholem była wówczas wódka Polonez, dostępna jedynie w Pewexie. Stąd też wzięło się powiedzenie: „Poloneza czas zacząć”. Innym problemem było palenie papierosów. W latach osiemdziesiątych było w naszym kraju jakieś 12 milionów palaczy. Największą legendą tamtych czasów zostały papierosy „ekstra mocne”. Ludzie palili wszędzie: w pracy, na uczelni czy nawet w szpitalach.
Mówi się, że w PRL-u nie było osoby, która nie miała pracy, jednak był to tylko ładny slogan. Po zawodówce, maturze czy studiach dostawało się przydział, a nawet nakaz pracy i w zależności od wyników można było dostać pracę bliżej bądź dalej od miejsca aktualnego zamieszkania. Praca była dla każdego, jednak nic z tego nie wynikało dla gospodarki, gdyż często jedynym obowiązkiem było po prostu pojawienie się w miejscu pracy.
Tak więc nikt wówczas nie zastanawiał się, jak obliczyć wydajność pracy lub który pracownik pracował najbardziej efektywnie. Ustawa zakazywała bezrobocia, więc go nie było, a zakłady pracy produkowały miejsca pracy zamiast towarów. Ludzie przychodzili do pracy tylko po to, żeby spędzić tam czas. Fabryki natomiast produkowały jedynie dlatego, że tak należało, a nie dlatego, że takie było zapotrzebowanie na rynku.
System dbał też o to, aby zwalczać ludzi ambitnych i obrotnych. Polegało to na tym, że prosta i zwykła praca była niewiele mniej płatna od posady dyrektora dużej firmy. Wydawać by się mogło, że media powinny informować o tym, jak zła jest sytuacja w państwie, jednak dzienniki telewizyjne działały przez manipulacje i propagandę i nie podawały prawdziwych informacji. Jeśli ktoś chciał się dowiedzieć, co naprawdę dzieje się w naszym kraju, musiał słuchać nielegalnie radia BBC lub radia Wolna Europa.